Wikipedia. Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów. Brat 2 (ros. Брат 2) – film rosyjski z 2000 roku w reżyserii Aleksieja Bałabanowa i z jego scenariuszem. Sequel filmu Brat z 1997. Wypowiedzi postaci[edytuj] Daniła Bagrow[edytuj] Opis: do Biełkina.

fot. Adobe Stock Mądrzy ludzie mówią: dziecko niczemu niewinne. Żebym to ja ich tak posłuchała, zanim osądziłam tę kruszynę, co się dopiero urodziła. Ale cóż to teraz da, takie narzekanie. Wiem, że muszę działać. I obiecuję sobie, że tej sprawy w życiu nie zaniedbam. Zaczęło się wiele lat temu temu Aż trudno uwierzyć, że tak długo mieszkamy już na tym osiedlu. Ojciec jako jeden z pierwszych kupił tu własne mieszkanie. Firma jego przynosiła dochody, a rodzice mieli głowę na karku. Niejeden do dziś im tego zazdrości, że wtedy tak im się udało. Dziś pewnie nie byłoby ich stać na własny dach nad głową, czasy się zmieniły i worki, które produkuje zakład taty, nie przynoszą już takiego dochodu jak na początku lat dziewięćdziesiątych. W ósmej klasie przeprowadziłam się z rodzicami na jedno z pierwszych osiedli strzeżonych w Warszawie. To było coś. Teraz ludzie na potęgę kupują apartamenty w takich miejscach, ale wtedy, kiedy przechodziłam przez bramę z ochroną, czułam się jak jakiś minister. Teraz to śmiesznie brzmi, ale nie miałam wtedy świadomości, że jesteśmy bogaci. Może to i dobrze, bo nie nauczyłam się z tego powodu zadzierać nosa. Osiedle położone było w samych środku dawnego blokowiska, które częściowo wyburzono. Zostali tylko ci, których nie stać było na dopłacanie sobie do innego lokalu. Teraz już wiem: były to rodziny najbiedniejsze i, co tu dużo kryć, patologiczne. Takie jak rodzina Tereski. Nie zwróciłam na nią na początku uwagi, mieszkała przecież dwie ulice dalej, a to w ósmej klasie podstawówki lata świetlne. To Franek, mój młodszy brat, pokazał mi ją pewnego dnia: – Zobacz, niezła laska, co? – zagadał, gdy wracaliśmy ze szkoły. Wzruszyłam wtedy tylko ramionami. Jaki ten mój brat dziecinny, pomyślałam nawet. Wydaje mu się, że taka dziewczyna będzie zadawać się z takim dzieciakiem jak on. Tereska bowiem już wtedy jako dziecko zwracała na siebie uwagę wyglądem. Blondyna z dużym biustem i w za krótkiej, jak na przyzwoitą dziewczynę spódniczce, mogła być pewna męskiego zainteresowania. Wydawała się na dodatek tego nieświadoma, taka niewinna, delikatna, miła. Bo to trzeba przyznać – Teresa wyrodziła się w swojej rodzinie. A przecież nie miała od początku lekko. Gnieździli się w szóstkę w jednym, zrujnowanym pokoju. Jej ojciec pił, a matka, no cóż, nie potrafiła mu się przeciwstawić, a z czasem zaczęła do niego dołączać w libacjach. Przerażała mnie ta sytuacja. Przeciwnie niż mojego brata. Jego zainteresowanie atrakcyjną sąsiadką nie ograniczyło się do obserwowania jej na ulicy. Pewnego dnia, a było to chyba już w szkole średniej, zdecydował się do niej zagadać. Pamiętam to jak dziś. Strasznie lało, a Teresa biegła spóźniona na lekcję do tej swojej zawodówki krawieckiej, bez parasola oczywiście i w za wysokich obcasach – już wtedy ubierała się jak dorosła kobieta. Franek zatrzymał się niby jakiś dżentelmen z filmu, zdjął kurtkę i tę nieznajomą Tereskę okrył. Ona coś tam chyba protestowała, ale w końcu dała się odprowadzić pod same drzwi szkoły. Franek nie mógł przestać o tym gadać do końca dnia, a ja czułam, że będą kłopoty. Bo mój brat „zaprzyjaźnił się” z Tereską od tego dnia. Tak właśnie mówił. – Nie jest moją dziewczyną, jesteśmy po prostu przyjaciółmi. Jakby na potwierdzenie tych słów kilka tygodni później poznał Sylwię, swoją pierwszą licealną miłość. Po niej pojawiły się kolejne dziewczyny, ale Teresa, przyjaciółka mojego brata, była zawsze. Jadła u nas obiady, a nawet moja mama wykupiła jej klasową wycieczkę. Jednym słowem stała się powoli jakby członkiem naszej rodziny. Nie bardzo umiałam się z tym pogodzić. Nie byłam zazdrosna, ale ta cała sytuacja wydawała mi się po prostu nienormalna. – Przyznaj się, że jesteś po prostu zakochany – droczyłam się nieraz z bratem. – To niemożliwe, żebyś taką atrakcyjną dziewczynę traktował jak siostrę. A jednak najwyraźniej tak właśnie było, bo czas płynął, a Franek i Tereska nadal się tylko... przyjaźnili. Musiało chyba być między nimi jakieś tajemne porozumienie, bo w podobnym czasie poznali swoje drugie połówki. Tereska zaczęła się spotykać z Ryśkiem, kolegą z osiedla, mój brat natomiast poznał na studiach Dankę i dał nam do zrozumienia, że to coś poważniejszego. Oczywiście wydawałoby się, że trudno o naturalniejszy koniec przyjaźni męsko-damskiej niż ślub jednej ze stron, ale tym razem stało się zupełnie inaczej. Tereska i Rysiek wprawdzie szybko podjęli decyzję o tym, by się pobrać (niewątpliwie pomogło im to, że wkrótce na świecie miał pojawić się Daniel) i zamieszkali w wynajętej klitce obok mieszkania rodziców przyjaciółki mojego brata, ale to niewiele zmieniło. Po ślubie Tereski Franek zaczął przyjaźnić się nie tylko z nią, ale z jej mężem. Stali się wręcz nierozłączni Rysiek prowadził komis samochodowy, a mój brat zaczął zaniedbywać studia – które zresztą w końcu porzucił – żeby mu w tym interesie pomagać. Chłopak, który kiedyś nie miał pojęcia, co to jest świeca zapłonowa i nie umiałby zmienić koła, nagle stał się zapalonym fanem motoryzacji. Nie opuścił żadnego zlotu miłośników starych samochodów, a nie minęło wiele czasu, gdy sobie takiego gruchota sprawił! Nawet rodzice musieli przyznać, że dzieje się coś dziwnego. – Musisz zrozumieć, Franiu, że Tereska ma teraz własne życie – tłumaczyła kiedyś mojemu lekkomyślnemu bratu mama. – Niedługo będzie mieć dziecko, musi dbać o swoją rodzinę. Ty powinieneś zainteresować się własnym życiem, bo jak tak dalej pójdzie, to Danusia cię zostawi. A to wspaniała kandydatka na synową – wzdychała wymownie w tym miejscu. Po moim bracie takie słowa spływały jednak jak woda po kaczce: – Nie rozumiem, o co wam wszystkim chodzi – złościł się. – To chyba normalne, że pomagam Ryśkowi rozkręcić interes. W tych czasach studia to strata czasu, liczy się konkretny fach w ręku. A Tereska? Przecież my się prawie nie widujemy! Niestety, nie była to prawda. Rodzice, pochłonięci sprawami firmy, nie mieli o tym pojęcia, ale ja, ucząca się w domu studentka, wiedziałam, co się dzieje. Rysiek wychodził do pracy bardzo wcześnie. Musiałam przyznać, że prosty, ale porządny z niego chłopak, starał się jak mógł. Kiedy tylko jego stary opel ruszał spod domu, mój brat zmierzał do Tereski. Pod byle pretekstem: a to źle się poczuła, a to trzeba jej zrobić zakupy. Z czasem przestałam nawet pytać, po co do niej idzie, nie chciałam słuchać kolejnych kłamstw. Przerażało mnie to, w co wpakował się Franek On sam nadal siebie oszukiwał, że nie jest zakochany, ale dla mnie jasne było, co się święci. Liczyłam jednak, że się opamięta. Przecież gdy tylko Rysiek wracał z pracy, był jego najlepszym przyjacielem. Jeździli razem po części, gotowali, a kiedy urodził się Daniel, wychodzili całą czwórką na spacery. Spytacie, czemu Ryśkowi taki układ nie przeszkadzał? Sama się nad tym zastanawiałam. Może po prostu przyzwyczaił się do obecności mojego brata, a może był tak pewien atrakcyjnej żony, że nie podejrzewał ją o zdradę? –To jest jakiś chory układ – stwierdziła narzeczona mojego brata i go rzuciła. – Ty mnie zdradzasz, ona jest dla ciebie najważniejsza – krzyczała. – Nawet jeśli naprawdę z nią nie sypiasz, to nic nie zmienia. To jest jakiś chory układ. Potem odeszła. Myśleliśmy, że Frankiem to wstrząśnie, że będzie chciał za wszelką cenę ją zatrzymać, ale on przyjął jej odejście ze stoickim spokojem: – Nie pasowaliśmy do siebie – wyjaśnił rodzicom. – To nie była dziewczyna dla mnie. To wy za wszelką cenę chcieliście mnie zmusić do małżeństwa z nią, ja jej nie kochałem. – A kogo kochasz, kto jest dziewczyną dla ciebie?! – nie wytrzymała mama. – Szczęśliwa mężatka z dzieckiem, z której mężem tak się ponoć przyjaźnisz?! Rozbijasz ich małżeństwo! – To są bzdury! – bronił się Franek. – Niczyjego małżeństwa nie rozbijam. Tyle lat wam tłumaczę, że Teresa to tylko moja przyjaciółka. Franek rzeczywiście nie widział chyba w swoim zachowaniu nic niestosownego i nie potrafił przewidzieć, że to wszystko zmierza wprost do katastrofy. Po kilku tygodniach zresztą oznajmił nam, że dostał pracę w Niemczech i wyjeżdża. Może głupio to zabrzmi, ale odetchnęliśmy z ulgą. – Może tam zapomni o tej całej Teresie – powiedziałam rodzicom. Potem nastąpiły inne wydarzenia i sprawy mojego brata zeszły na dalszy plan. Poznałam Sławka, zaczęłam szykować się do ślubu. Franek odzywał się, pisał e-maile. Był zadowolony, odkładał pieniądze na własne mieszkanie. Nie pytał, co u Teresy, a ja nie informowałam go sama z siebie, choć przecież wiedziałam, że urodziła drugie dziecko i że w jej małżeństwie chyba nie dzieje się najlepiej, bo coraz rzadziej widywałam Ryśka w domu. Zapytałam ją nawet o to pewnego razu: – Ach nie, wszystko dobrze – zapewniła mnie z uśmiechem. – Rysiek wyjeżdża co jakiś czas na kilka tygodni do Niemiec. Twój brat załatwił mu tam sezonową robotę, nie wiedziałaś? Byłam zaskoczona. Zapaliła mi się wtedy ostrzegawcza lampka w głowie. A więc jednak Franek nie zapomniał o niej. Podzieliłam się swoimi wątpliwościami z mamą: – Wiesz, to że załatwiał mu pracę, to jeszcze nic złego – uspokajała mnie. – Najważniejsze, że przestał rozbijać to małżeństwo. Może pozna tam kogoś i z czasem wszystko się ułoży. Mnie jednak złe przeczucia nie opuszczały Jak się okazało, nie bezpodstawnie. Bomba wybuchła kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Franek przyjechał wtedy niespodziewanie do rodziców, zasiadł do kolacji i oświadczył im: – Będę miał dziecko. „Tylko nie to” – pomyślałam. „Tylko nie to. To niemożliwe”. – To jakaś Niemka? – spytał po chwili milczenia ojciec. Ale ja już wiedziałam, zanim Franek, którego po raz pierwszy w życiu widziałam zmieszanego, zdążył odpowiedzieć. – Nie, to Polka. I znacie ją. Wszystko było jasne. Ale nikt nie chciał jeszcze wtedy w to uwierzyć. Bo to było zbyt straszne. – Teresa? – szepnęła mama – ale jak to jest możliwe? Przecież ona tu... dzieci... a ty tam... jej mąż... – nie wiedziała, co ma powiedzieć. I wtedy Franek opowiedział nam wszystko. Owszem, załatwił Ryśkowi pracę w Niemczech. Ale na swoje miejsce. Kiedy tamten jechał do Frankfurtu, Franek wracał do Polski. Nie zaglądał do domu, tylko jechał od razu do Teresy. Teraz nie wahał się nazywać jej już swoją ukochaną. Rysiek przez wiele miesięcy nie zorientował się, był przekonany, że Franek przyjeżdża do rodziców. W końcu Teresa zażądała rozwodu i wyłącznej opieki nad dziećmi. Spotkają się w sądzie. Dopiero wtedy to do niego dotarło. – Boże, rozbiłeś małżeństwo, pozbawiłeś dwoje dzieci ojca, nie tak cię wychowaliśmy. Zdradziłeś przyjaciela, co ty najlepszego zrobiłeś – krzyczał ojciec. – Nie masz już wstępu do tego domu. I Franek oczywiście wyszedł, coś tam jeszcze krzycząc o hipokryzji i o tym, jak się cieszy, że się od nas uwolni. Od tego czasu minęły 2 lata Dziecko Franka i Teresy urodziło się w styczniu. To córeczka, ma na imię Dominika. Widziałam ją raz, Teresa przebiegła z nią pod murem domu swoich rodziców. Zawołałam do niej odruchowo, ale może mnie nie poznała albo nie miała czasu, bo nawet się nie odwróciła. Moi rodzice wyrzekli się brata. Nikt z nas nie był na ich ślubie, nikt nie wymawia imienia ich dziecka. Jakby ani jego, ani Franka nigdy nie było. Do tej pory ja też brałam udział w tym buncie. Ale ostatnio przeczytałam ogłoszenie na słupie. Wiem, że powiesiła je Teresa, poznałam jej niestaranne pismo – ich córcia ma wadę serca, zbierają pieniądze na operację, liczy się każdy grosz. Już wiedziałam, co mam zrobić. Szkoda życia na obrażanie się. Jestem dość zamożna, mam dobrą pracę. Myślę, że będę mogła pomóc dziewczynce. Ale najważniejsze, że odbuduję relację z bratem. Jak to mówią, dziecko nie jest niczemu winne. Kupiłam największego misia, jaki był w sklepie. Mam nadzieję, że Dominisi się spodoba. Wczoraj Teresa powiedziała przez telefon, że mała uwielbia miśki. Albo mi się zdawało, albo moja bratowa miała gardło ściśnięte ze wzruszenia, gdy ze mną rozmawiała... ale może to tylko złe połączenie. Czytaj także:„Romans ojca zniszczył mi życie. Nie podeszłam do matury, mama przeszła załamanie nerwowe, a on nawet się nie odezwał”„Robiłam z siebie idiotkę, by poderwać faceta. Dałam sobie spokój, gdy nakryłam go z innym”„Każdy facet, którego kochałam, zostawiał mnie dla innej. I to nie młodszej, ładniejszej i bogatszej...”
  1. ሾዷξοмፕվеባ է
    1. ዋйոλኼ иዪемαсէ φобևֆուπեд
    2. Кυጏаβ ዩиηа чахрεгоዙևቸ
    3. Уծаቫαկ ዙλер у
  2. Լи нኇղխթ σаլубаτፈ
Ratunku! Moja siostra jest nosorożcem! Mój brat jest małpką! Bycie bratem lub siostrą to nie zawsze łatwa sprawa. Czasami rodzeństwo potrafi być naprawdę nudne, upierdliwe, marudne czy męczące. Ale nikt nie umie rozśmieszyć tak jak młodszy braciszek czy wykazać się odwagą i siłą jak starsza siostra.
fot. Adobe Stock, Syda Productions Kochałam go, mimo że od zawsze sprawiał problemy. No ale brat, to brat. Kiedy jednak musiałam się nim zająć sama, przestało być już wesoło. Dostawałam szału! Okropny, niedojrzały egocentryk Traciłam nadzieję, że to się zmieni. Los okazał się łaskawy. Czasami miałam wrażenie, że Mariusz jest moim synem, a nie bratem. Mama urodziła go, kiedy miałam siedemnaście lat i od początku była przemęczona opieką nad nadpobudliwym dzieckiem. Kiedy Dzieciak – bo tak nazywaliśmy w rodzinie Mariusza – miał sześć lat, zdiagnozowano u niego ADHD. Rodzice mieli wtedy prawie pięćdziesiątkę i nie dawali sobie rady z chłopcem, który nie umiał się na niczym skupić, rozmontowywał wszystko, co wpadło mu w ręce i nieustannie żądał uwagi. Mieszkałam już wtedy z moim późniejszym mężem i unikałam, jak mogłam, bywania w domu rodzinnym. Prawdę powiedziawszy, wystarczyły dwie godziny z Dzieciakiem, żeby człowiek miał ochotę uciec od niego na zawsze. Brat potrafiłby doprowadzić świętego do krzyku i rękoczynów. Uspokoił się, kiedy zmarł tata. Zupełnie jakby ktoś go podmienił. Miesiąc wcześniej był żywym, rozbrykanym dzieckiem, którego nie można było z oka spuścić, a kiedy został tylko z mamą, zamknął się w sobie, zrobił milczący i nienaturalnie, jak na niego, spokojny. Kiedy zaręczyłam się z Danielem, Mariusz miał dziewięć lat. Byłam wtedy w ciąży, to był szybki ślub, bo wiadomo – dziecko w drodze – ale od dawna mieszkaliśmy razem i planowaliśmy wspólne życie. Kiedy na świecie pojawił się Nikodem, mój brat znowu jakby odżył. – Chyba czuje się zagrożony w swojej pozycji najmłodszego dziecka w rodzinie – skomentowała to moja teściowa. – Ale musi się pogodzić z tym, że teraz to na Nikusiu będzie się skupiać cała uwaga. Może miała trochę racji, chociaż na pewno uwaga mojej mamy nie została przeniesiona z syna na wnuka. Mama nie miała już siły zajmować się kolejnym dzieckiem, więc nawet nie prosiłam jej o pomoc. Szczerze powiedziawszy, miałam wrażenie, że mało zajmuje się też Mariuszem. Brat był już nastolatkiem i robił to, co chciał Mama niczego mu nie zabraniała ani od niego nie wymagała. – Po prostu nie mam już siły na wieczne awantury – mówiła zmęczonym głosem, kiedy pytałam, dlaczego brat nawet po sobie nie sprząta. – Wolę to zrobić sama bez marudzenia, niż powtarzać mu sto razy coś, czego on i tak nie zrobi… Dzieciak rósł więc w atmosferze przyzwolenia na wszystko. Kiedy miał piętnaście lat, po prostu informował mamę, że nie wraca na noc do domu albo szkoła dzwoniła do niej z pytaniem, dlaczego syn od tygodnia jest nieobecny. – Nie zdał do trzeciej klasy za notoryczne wagary – pożaliła mi się mama, kiedy Dzieciak był w gimnazjum. – Nie mam do niego siły… Czasami mam ochotę po prostu uciec od niego i tego całego życia… Rodziłam wtedy drugiego syna, więc nie mogłam zajmować się pogarszającym się nastrojem mamy. Wierzyłam, że jakoś sobie poradzi z wychowaniem młodego. Nie zdziwiłam się jednak, kiedy powiedziała mi, że kogoś poznała i ma zamiar wyjechać za granicę, żeby tam mieszkać ze swoim nowym partnerem. – A co z Dzieciakiem? – zapytałam, wystraszona, że zostawi mi go pod opieką. – W lutym kończy osiemnaście lat – odpowiedziała. – Zostawiam mu mieszkanie, przez jakiś czas będę mu przesyłać pieniądze, zanim znajdzie pracę. Nie patrz tak na mnie, Dorota! Ja już dość mu poświęciłam! Chcę jeszcze coś mieć z życia! Wyjeżdżam do Marka i nie próbuj mnie wbijać w poczucie winy! Nie dyskutowałam z nią. Powiedziałam tylko, że nie mogę jej obiecać, że będę chroniła Dzieciaka przed robieniem głupstw. Miałam dwójkę własnych dzieci, a Mariusz faktycznie był dorosły. O dziwo, brat poradził sobie całkiem nieźle. Wynajął dwa pokoje w mieszkaniu mamy, znalazł sobie pracę w sklepie zoologicznym, miał więc z czego się utrzymywać. Powiedziałabym wręcz, że miał więcej pieniędzy niż my z Danielem, co było widać, kiedy zajeżdżał przed nasz blok motocyklem albo chwalił się, że był w Paryżu z dziewczyną. Tych dziewczyn zresztą było bardzo dużo. Za każdym razem, kiedy rozmawialiśmy przez telefon, Dzieciak rzucał inne żeńskie imię. Po Kasi, Natalii, Martynie, Joannie i Weronice przestałam nawet zadawać sobie trud, żeby zapamiętać imię kolejnej zdobyczy mojego braciszka. Wiedziałam, że żadnej z nich nie traktował poważnie, dla niego liczyła się tylko zabawa i przyjemności. – Kiedyś w końcu będzie musiał zacząć myśleć o życiu poważnie – powiedział raz Daniel. – Ja w jego wieku byłem już żonaty i miałem syna, a on? Motocykl, samochód, panienki, imprezy. Oby nasi chłopcy się w niego nie wdali! Na szczęście nasze dzieci są zupełnie inne i bardzo podobne do nas. Czyli niemal flegmatyczne po Danielu oraz pracowite i dokładne po mnie. Nie jeden raz w duszy dziękowałam Bogu, że żaden z moich synów nie jest taki jak Dzieciak. Brat miał już dwadzieścia siedem lat, a dalej zachowywał się jak nastolatek. W mieszkaniu po rodzicach wiecznie urządzał ze współlokatorami balangi, dwa razy został aresztowany za robienie jakichś głupot po pijanemu. Dobrze, że chociaż pracę potrafił utrzymać i mama nie musiała się martwić, z czego jej synek będzie żył. Sama nie wróciła do Polski, jedynie czasem dzwoniła do mnie i wypytywała, czy mam oko na Dzieciaka. – Nie jestem jego niańką, tylko siostrą, a on jest dorosły! – denerwowałam się. Ale faktem było, że braciszek traktował mnie jak powiernicę. To do mnie dzwonił po aresztowaniach, to ja musiałam jechać po niego do szpitala po – na szczęście niegroźnym – wypadku na motorze. I to mnie któregoś pięknego dnia powiedział, że… będzie miał dziecko. – Z kim, na litość boską? – warknęłam, bo przy jego trybie życia aż się dziwiłam, że nie zaliczył wpadki wcześniej. – Z tą treserką psów z niebieską grzywką? – Z Aliną? Coś ty! – machnął ręką na znak, że to już przeszłość. – Nie, to dziewczyna, która wpadła do nas na imprezę, koleżanka tego Sławka, któremu wynajmuję pokój… Piliśmy w kuchni, zaczęliśmy flirtować, no i wiesz… skończyliśmy u mnie w pokoju. Aż zacisnęłam powieki i pokręciłam głową nad jego nieodpowiedzialnością. – No to będziesz ojcem – skwitowałam. – Może wreszcie zajmiesz się na serio swoim życiem. Co zamierzacie? Ona się do ciebie wprowadzi czy jak? Spojrzał na mnie, jakbym nagle postradała zmysły. A potem z uśmiechem politowania oznajmił, że nic nie zamierza zmieniać w życiu poza tym, że będzie musiał za parę miesięcy zacząć płacić alimenty. Na moje pytanie, czy chociaż wspiera tę dziewczynę, był z nią u lekarza czy wykupił jej suplementy dla ciężarnych, był autentycznie zaskoczony. – Ale my nie jesteśmy razem – udzielił mi wyjaśnienia. – To była jedna noc. Nawet nie wiem, jak ona ma na nazwisko. Po prostu wczoraj zadzwoniła do Sławka i powiedziała, że zrobiła test i jest w ciąży. Sławek mówi, że ją zna i to nie jest laska, która sypia z każdym, więc to zapewne mój dzieciak. I tak zrobię testy na ojcostwo, ale nawet jeśli to moje dziecko, to nie zamierzam sobie przez to rujnować życia – prychnął z lekceważeniem. Wtedy wreszcie puściły mi nerwy Nawrzeszczałam na niego, że to on zrujnował życie tej biednej dziewczynie, że jest samolubnym, zadufanym w sobie gnojkiem, który nigdy nie dowiedział się, czym są zobowiązania i odpowiedzialność. A potem kazałam jechać do tej dziewczyny i zapytać, w czym może jej pomóc. Mimo swojego charakteru brat się ze mną liczył, a moja wściekłość chyba go wystraszyła, bo powiedział, że tak zrobi. Kiedy zadzwonił kilka dni później, miał problem. Okazało się, że Iza nie miała pracy i nie była nigdzie ubezpieczona, a do tego dopiero niedawno przyjechała do naszego miasta. Ponieważ kiedyś pracowałam w ZUS–ie, brat chciał, żebym pomogła jej się zarejestrować i zdobyć ubezpieczenie jako ciężarna. Kazałam mu ją przywieźć do nas do domu. Iza okazała się drobną, wystraszoną i bardzo młodą dziewczyną, która skojarzyła mi się z myszką. Z miejsca ją polubiłam. No i współczułam jej, że los wepchnął ją na taką minę jak mój braciszek. Po godzinie rozmowy z nią miałam pewność, że dziecko, było dzieckiem Mariusza. To rzeczywiście nie był typ dziewczyny, która romansowała na prawo i lewo. Była tu od niedawna, nie znała prawie nikogo, czuła się zagubiona i sporo wypiła na tamtej imprezie. Wydawało jej się, że Mariusz to materiał na chłopaka. Liczyła, że zostaną parą i wszystko będzie jak w romantycznych amerykańskich filmach. Tyle że film, w którym wylądowała, przypomniał raczej dramat obyczajowy… – Mogę ją wozić do lekarza i dawać jej pieniądze, ale nie zamierzam się z nią wiązać! – oznajmił Dzieciak, kiedy powiedziałam, że Iza sobie bez niego nie poradzi. Zachowywał się jak ostatni gnojek Kiedy Iza była w czwartym miesiącu ciąży, on pojechał do Chorwacji z nową lalunią. Ponieważ dałam Izie mój numer telefonu, dzwoniła do mnie, kiedy chciała porozmawiać o swoim stanie albo obawach. Była niewiele starsza od Nikodema, więc traktowałam ją trochę jak córkę. Wiedziałam, że miała nieciekawe dzieciństwo w domu, gdzie były alkohol i przemoc. – Nie mogę tam wrócić. Ojciec i macocha nawet nie wiedzą, że zaszłam… – wyznała mi. – Tutaj mieszkam z trzema innymi dziewczynami, ale nie wiem, co potem. One pracują, muszą się wysypiać… Ona też pracowała, tyle że na czarno. Sprzątała mieszkania i biura, prowadziła dokumentację myjni samochodowej. Miała tyle środków, żeby przetrwać, mieszkając we wspólnym mieszkaniu, ale nie było mowy, żeby była w stanie utrzymać siebie i dziecko na godnym poziomie. To było zadanie dla ojca jej dziecka. – Wymów umowę Sławkowi albo temu drugiemu kolesiowi – poleciłam mu. – Możesz nie uważać Izy za swoją dziewczynę, ale ona urodzi twoje dziecko i będzie potrzebowała pomocy w wychowaniu. Oczywiście stanął okoniem. Nie podobała mu się myśl, że mają z nim zamieszkać kobieta i dziecko. To by oznaczało koniec kawalerskich imprezek, sprowadzania do domu kolejnych dziewczyn i w ogóle słodkiego życia, jakie wiódł. Próbował więc argumentować, że nie mam prawa mu rozkazywać i że to jego mieszkanie. – Taaaak? – zapytałam, mrużąc oczy. A potem zadzwoniłam do mamy i o wszystkim jej opowiedziałam, chociaż Dzieciak prosił, żebym póki co nic jej nie mówiła. – Dziecko?! – mama była zszokowana. – Ale to cudownie! Wreszcie się uspokoi! Co to za dziewczyna? Oświadczył się jej? Wprowadziła się do niego? Rzuciłam, że właśnie tu jest pewien problem. A potem zapytałam, kto po śmierci taty dokładnie odziedziczył mieszkanie. Prawda była brutalna dla mojego braciszka. Mieszkanie nie było jego – jak przywykł o nim myśleć – tylko w większości należało do mamy, a w ułamkowych częściach do mnie i do niego. Z Niemiec do Polski jest niedaleko, więc mama przyjechała bardzo szybko. Prosto z dworca poszłyśmy do notariusza. Mama przepisała na mnie swoją część własności. Kiedy powiedziałam to Dzieciakowi, zdawał się nie rozumieć, co to dokładnie znaczy. Więc mu wytłumaczyłam: – To znaczy, że ty i twoi koledzy mieszkacie w mieszkaniu, które jest w większości moje, a ja właśnie zamierzam wypowiedzieć im umowy, o ile w ogóle coś spisywaliście. Dzieciak oczywiście się buntował, ale powiedziałam, że mogę spłacić jego część i przejąć mieszkanie całkowicie. Mama, kiedy próbował ją obwiniać, że go pominęła, wyjaśniła mu w kilku dosadnych zdaniach, że mieszkał tam za darmo przez wiele lat, a teraz ona życzy sobie, żeby zamieszkał tam jej wnuk lub wnuczka, bo dziecko też będzie jej rodziną. Przez jakiś czas Mariusz szukał lokum do wynajęcia, ale ceny najmu szybko ostudziły jego zapędy, zwłaszcza że miał w perspektywie płacenie alimentów. Koniec końców braciszek schował dumę do kieszeni i przyjął moją ofertę, że będzie mógł mieszkać w lokalu, który w większości należy do mnie, o ile będzie płacił wszelkie rachunki i zajmował się porządnie swoim dzieckiem oraz Izą. – Spokojnie, kochanie. Kiedyś go spłacimy, a mieszkanie będzie dla chłopaków – powiedziałam do Daniela, który z niepokojem śledził poczynania moje i mamy. – Ale póki co to najlepsze wyjście. – Pamiętaj, że to twój spadek po ojcu i prezent od mamy – powiedział mąż. – Ale może racja. Też uważam, że na ten moment to dobre rozwiązanie. Kiedy lokatorzy się wynieśli, Daniel pomógł Mariuszowi zrobić remont i urządzić pokój dla dziecka. Iza nie mogła uwierzyć, że tyle dla niej robimy, ale zapewniłam ją, że przecież jesteśmy rodziną. Wiedziała już, że urodzi córeczkę i niesamowicie się cieszyłam, że oprócz czterech mężczyzn w rodzinie będę też mieć bratanicę. Kiedy Pola się urodziła, wszyscy zgodnie stwierdzili, że… jest podobna do mnie. Zostałam jej matką chrzestną i mała jest moim oczkiem w głowie. Mariusz i Iza mieszkają razem już trzeci rok Chociaż nikt ich nie zmuszał, żeby byli parą, to wspólna opieka nad małą, sprawy domowe i życie pod jednym dachem ich do siebie zbliżyło. Niedawno Dzieciak podziękował mi, że tak to wszystko rozegrałam. – Gdyby nie ty, byłbym dzisiaj kretynem po trzydziestce, który udaje nastolatka – wyznał szczerze. – Jest dobrze, siostra. Mam naprawdę fajną rodzinę. Zaszkliły mi się oczy kiedy to usłyszałam. Ale najbardziej wzruszyło mnie to, że kiedy to mówił, nie byliśmy wcale sami. Obok siedziała Iza. Trzymali się za ręce. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę” Brat Grzegorza Markowskiego zamiast w muzykę przelał swoje ambicje w posługę kapłańską. Doszedł nawet do szczebla biskupa pomocniczego. "Jakby takich oddanych księży było więcej, to mój brat powiedział... - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 13 ] 1 2013-07-14 22:29:24 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-26 Posty: 14 Temat: mój brat powiedział...wczoraj odbyłam szczerą rozmowę z moim bratem. wyprowadziliśmy się do innego miasta, on na studia, ja po długim związku, więc stwierdziłam, że przeprowadzka może dobrze mi zrobić. wiedziałam, że z kimś się spotyka, ja mam tu 'kolegę'. podczas tej rozmowy trochę kręcił, więc zapytałam pół żartem czy ta koleżanka z którą się widuje to tak naprawdę kolega. odpowiedź zwaliła mnie z nóg... tak, zgadłam... ok, wyszłam z tego dobrze, odpowiedziałam tylko coś na zasadzie, że to jego życie i chcę, żeby był szczęśliwy (przecież tak właśnie jest). był mega zdziwiony, ale chyba szczęśliwy, że tak to przyjęłam, nie wypytywałam być przy nim, dla niego, wspierać w trudnych chwilach. brat jest tak naprawdę najważniejszą osobą dla mnie i chcę dla niego tego co najlepsze. nie jestem nietolerancyjna itp, ale tak bardzo mnie to zaskoczyło... oczywiście nie dałam nic po sobie poznać, dzisiaj nawet poznałam tego 'kolegę' (swoją drogą mina brata, kiedy mówił głosem pełnym zdziwienia 'czyli to znaczy, że nie będziesz miała nic przeciwko, jeżeli do nas dzisiaj wpadnie?' bezcenna ), ale nie potrafię się w tym odnaleźć, w takim sensie, że piszę do Was bo myślę, że ja potrzebuję pomocy, żeby sobie z tym poradzić 2 Odpowiedź przez LeeBee 2013-07-15 08:00:13 LeeBee 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-15 Posty: 3,011 Odp: mój brat powiedział... Chyba zrobiłaś najwspanialszą rzecz dla brata jaką mogłaś. Zaakceptowałaś coś, co było dla Niego ogromnie że nawet jeśli rodzicie nie zaakceptują, to Ty będziesz z Nim. co do Twoich odczuć. Wydaje mi się, że potrzebny jest czas, żebyś mogła to wszystko sobie w głowie jeśli brat ze swoim partnerem będzie robić coś co Ci na razie będzie przeszkadzać np. zbyt dużo czułość przy Tobie, to po prostu powiedz bratu żeby dał Ci czas i stopniował oswajanie Ciebie z Jego związkiem. 3 Odpowiedź przez 2013-07-15 08:10:26 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-26 Posty: 14 Odp: mój brat powiedział...no właśnie jeżeli chodzi o tą akceptację, to nie wiem czy akceptuję tą sytuację, ale bardzo nie chcę, żeby było to po mnie widać, mam wrażenie że jestem w tym wszystkim bardziej zagubiona niż sam brat, ale bardzo chcę, żeby wiedział, że będę po jego stronie (tylko czy potrafię?) 4 Odpowiedź przez Blueberry79 2013-07-15 15:58:01 Blueberry79 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-06 Posty: 131 Wiek: 20+ Odp: mój brat powiedział... Myślę ,że na razie jesteś w dużym szoku ale po jakimś czasie przyzwyczaisz się do tej brat jest ważną dla Ciebie osobą ,w końcu uda Ci się to pewno to nie powinno pogorszyć waszej relacji więc nie powinnaś tak się przejmować tylko dać sobie trochę czasu do przetrawienia tej informacji Im wyżej nauczysz się latać ,tym mniejszy się stajesz dla tych co zostali na dole 5 Odpowiedź przez 2013-07-15 19:18:24 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-26 Posty: 14 Odp: mój brat powiedział...oczywiście zachowuję się przy nim normalnie, nawet o nic nie wypytuję, tak jak to było jak spotykał się kiedyś z dziewczyną, żeby czuł się po prostu jak zawsze. tylko to ja czuję się jak egoistka, bo myślę o tym jak JA mam sobie z tym poradzić, wiedząc jak pewnie jemu jest ciężko... 6 Odpowiedź przez Dussia 2013-07-15 19:48:33 Dussia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-24 Posty: 649 Wiek: 34 Odp: mój brat powiedział... Zachowałaś się naprawdę wspaniale. Dla takich ludzi jak Twój brat zdanie rodziny jest bardzo ważne i jeżeli mają akceptację rodziny jest im duzo łatwiej. Myślę że przyjdzie czas na poważną rozmowę z bratem. On sam na pewno będzie chciał z Tobą na ten temat porozmawiać i przyjdzie czas na pytania i odpowiedzi. Wspieraj go i kochaj i nic więcej. Nie pytaj teraz. Samo przyjdzie przygarnij kropka... 7 Odpowiedź przez 2013-07-16 00:19:22 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-26 Posty: 14 Odp: mój brat powiedział...ogólnie bardzo Wam dziękuję, za wsparcie, za to, że komuś mogłam powiedzieć... nie lubię tajemnic przed rodziną, zawsze byłam bardzo otwarta, a teraz ciąży na mnie coś, co nawet nie jest moją tajemnicą i ciężko mi z tym, tak jak pisałam wcześniej, może to egoistyczne, ale potrzebuję wsparcia tak samo jak brat.. 8 Odpowiedź przez Dussia 2013-07-16 11:01:37 Dussia Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-24 Posty: 649 Wiek: 34 Odp: mój brat powiedział... Zdaję sobie sprawę że jest Ci potrzebna druga osoba, z którą mozna porozmawiać , bo to naprawdę pomaga- wiem coś o tym. Twój brat też pewnie potrzebuje takiej osoby, więc może razem porozmawiacie sobie przygarnij kropka... 9 Odpowiedź przez 2013-08-08 06:42:15 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-26 Posty: 14 Odp: mój brat powiedział...znowu muszę się Was poradzić.. już trzy tygodnie wiem o moim bracie, nadal nie jest mi łatwo, ale myślę, że daję radę. problem tkwi w tym, że jakiś czas temu, chyba niecałe trzy miesiące, zaczęłam spotykać się z pewnym facetem, jest super, no i mieliśmy spotkać się jutro u mnie z moim bratem na jakiegoś drinka itp, ale okazało się, że ma być też 'kolega' brata, stwierdziłam więc, że najlepiej będzie, jak powiem o bracie temu chłopakowi, z którym się spotykam. wiem, ze on nie jest tolerancyjny (nie jest to dla mnie wielkie halo, bo sama nie jestem/byłam za bardzo, a sytuacja mnie zmusiła). reakcja była średnia szczerze mówiąc, najpierw nie mógł uwierzyć, nasza rozmowa stała się taka.. sucha, stwierdziłam, że w takim razie chyba najlepiej będzie odwołać to piątkowe spotkanie, rozmawialiśmy wczoraj i teraz się zastanawiam, czy w ogóle jeszcze się z nim zobaczę, czy potrzebuje czasu jak ja na przyswojenie tego, czy jest aż tak nietolerancyjny. i tak sobie teraz myślę, ja wiem, że brat jest dla mnie najważniejszy, ale muszę bardzo się pilnować, żeby nie myśleć 'kurcze, przez mojego brata...', gdzieś w tyle głowy siedzi mi, że jeżeli ktoś nie jest w stanie zaakceptować mojej rodziny, to i tak nie ma sensu, ale zrozumcie- to okropnie ciężkie... 10 Odpowiedź przez bohinam 2014-07-08 20:57:40 bohinam Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-07 Posty: 9 Odp: mój brat powiedział...Sama ie wiem jakbym sobie dała radę z taką nowością. Trzeba przyznać rację ze jesteś świetną siostrą, brat ma wielkie szczeście. 11 Odpowiedź przez Teo 2014-07-09 09:59:03 Teo Gość Netkobiet Odp: mój brat powiedział... napisał/a:znowu muszę się Was poradzić.. już trzy tygodnie wiem o moim bracie, nadal nie jest mi łatwo, ale myślę, że daję radę. problem tkwi w tym, że jakiś czas temu, chyba niecałe trzy miesiące, zaczęłam spotykać się z pewnym facetem, jest super, no i mieliśmy spotkać się jutro u mnie z moim bratem na jakiegoś drinka itp, ale okazało się, że ma być też 'kolega' brata, stwierdziłam więc, że najlepiej będzie, jak powiem o bracie temu chłopakowi, z którym się spotykam. wiem, ze on nie jest tolerancyjny (nie jest to dla mnie wielkie halo, bo sama nie jestem/byłam za bardzo, a sytuacja mnie zmusiła). reakcja była średnia szczerze mówiąc, najpierw nie mógł uwierzyć, nasza rozmowa stała się taka.. sucha, stwierdziłam, że w takim razie chyba najlepiej będzie odwołać to piątkowe spotkanie, rozmawialiśmy wczoraj i teraz się zastanawiam, czy w ogóle jeszcze się z nim zobaczę, czy potrzebuje czasu jak ja na przyswojenie tego, czy jest aż tak nietolerancyjny. i tak sobie teraz myślę, ja wiem, że brat jest dla mnie najważniejszy, ale muszę bardzo się pilnować, żeby nie myśleć 'kurcze, przez mojego brata...', gdzieś w tyle głowy siedzi mi, że jeżeli ktoś nie jest w stanie zaakceptować mojej rodziny, to i tak nie ma sensu, ale zrozumcie- to okropnie ciężkie...To nie "przez Twojego brata", a przez jaki jest Twój 'kolega', dla Ciebie samej to nowa sytuacja, więc po jakiego grzyba coś mu mówiłaś?! Takich rewelacji nie sprzedaje się na "dzień dobry" osobie, której się nie zna. Mieliści się spotkać we 4? Po co? Przecież jakbyś porozmawiała z bratem i powiedziała, że chyba jeszcze za wcześnie na wprowadzanie w życie rodzinne, to przecież by zrozumiał i byście się umówili we zepsułaś Ty, nie brat, bo on nic nie zrobił. Myśl następnym razem. 12 Odpowiedź przez Życzliwa 2014-07-11 15:01:25 Życzliwa Gość Netkobiet Odp: mój brat powiedział...Jak widać, potrzeba baaardzo niewiele, by uszczęśliwić drugiego człowieka. Posty [ 13 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Brat zdezorientowany odwrócił się, a przed moimi oczami zadyndał jego ptaszek. Jakiś taki mały, jak u dziecka Tak mnie to wstrząsnęło, że momentalnie zadławiłam się wodą. Wynurzyłam się z wody, panicznie bojąc się. tego, co zastanę na powierzchni. Było gorzej, niż myślałam. zapytał(a) o 17:07 Czy mój brat robi dobrze? Mój brat jest jakiś niewyżyty i chory psychicznie. Przyjechał na całe wakacje do domu. Wczoraj używał takich wulgaryzmów do mnie, że się w pale nie mieści. Chciałem coś powiedzieć, jeszcze nic nie powiedziałem a on o mnie "Nie odzywaj się" z krzykiem" a jak pytałem "Dlaczego?" to on "Morda p***lona szmato, mówię Ci, a Ty musisz otwierać mordę". Im bardziej on mnie wyzywał tym bardziej się broniłem i mówiłem mu, że to tylko on się odzywa bo ja nie, a on jeszcze gorzej mnie wyzywał i poniżał. On jest jakiś niewyżyty. Raz jak rodziców nie było w domu to swoją komórką nakręcił o mnie film, wyzywał mnie, poniżał, wyśmiewał przed kamerą i mnie sprowokował, dostałem szału, krzyczałem i się rzuciłem, żeby mu z jego obleśnej i zboczonej łapy wyrwać telefon, ale nie udało mi się i on to zapisał i podobno pokazał swoim znajomym ;/. A mama powiedziała, że on mnie traktuje jak niedorozwoja. Czy robi dobrze? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź On?? Jak ja bym miała tkaiego brata to bym go zabiła...no moze nie dosłownie, ale bym taką aferę mu zrobiła, ze by się nie pozbierał. Wiec odpłac się mu tym zamym, nie daj się poniżac. Też go wyzywaj...a tak w ogóle to chyba powinniście mu załatwic konsultacje z psychiatrą. Ale poniżac to ty sie nie dawaj, bo on będize miał satysfakcję...zawsze mu odchrzań. Daję ci 1000% gwarancję, ze się uda...albo go ignoruj jak gada trochę mniej wulgarne rzeczy. Pozdrawiam;) Odpowiedzi Lovelly. odpowiedział(a) o 17:09 zgłoś to na pały ;] jeżeli twój brat sie zachowuje to nagraj na dyktafon i potem pokarz starym ;) zrozumieją cie ;[ taki wpływ ma środowisko jak na twojego brata ;] 3maj sie :} blocked odpowiedział(a) o 17:09 blocked odpowiedział(a) o 17:09 Mysa odpowiedział(a) o 17:10 uzywaj takich samych slow jak on.. jesli ktos cie spyta skad znasz takie slowa powiedz ze nauczylas sie od niego.. pacyfkax odpowiedział(a) o 17:10 on jest jakimś łomem? Boże.. nakręć o nim film:) taki jak on oTobie;D I powiedz rodzicom.. blocked odpowiedział(a) o 17:10 Czy robi dobrze? No jasne że nie! Powiedz mu żeby się odwalił i też nagraj o nim film i pokaż znajomym to on cie nie będzie poniżać. blocked odpowiedział(a) o 17:16 jak on na ciebie krzyczy no to nie zwracaj na niego uwagi... w koncu mu się znudzi..... albo rzuć mu taki tekst jak cię będzie wyzywał: - Też cię kocham, braciszku!!!! blocked odpowiedział(a) o 17:18 niesłuchaj tego co on mówi i niezwracaj uwagi to to mu się znudzi:0 pozdrawiam:) Natas odpowiedział(a) o 17:22 Cięta riposta: spier... A dobrze to nie robi, jak zryty dekiel. Staraj się nie zwracać na niego uwagii . Ignoruj go . Powinno pomóc.. musisz coś zrobić. jeśli jest twoim rodzonym bratem namów rodziców, żeby go do psychologa wzięli. albo psychiatry ;ppp PaLa55 odpowiedział(a) o 17:13 Uważasz, że ktoś się myli? lub
Poproś o jedno LEGO Ideas zestaw hołdowy, a być może dostaniesz dwa, ponieważ najnowszy model, który osiągnął 10 tys. na platformie, składa hołd ekspertowi od zwierząt.
Niejeden raz mój brat dzwonił do mnie i opowiadał, że pokłócił się z żoną, ale nie zwracałam na to uwagi. W każdej rodzinie zdarzają się kłótnie, nie ma co robić z igły widły. Ale pewnego dnia zadzwonił i powiedział, że rozwodzą się z żoną, a on z synem chciałby wprowadzić się do nas. Nie wiedziałam, jak zareagować. Już teraz siedzimy sobie na głowach. Nie mieszkamy, tylko ciśniemy się w dwupokojowym mieszkaniu – ja, mój mąż, dwójka dzieci, matka i ojciec. Nawet nie wiem, gdzie mielibyśmy jeszcze kogoś zmieścić. Zawsze mówiłam Jarkowi, że Irena to nie jest dziewczyna dla niego. Była wobec męża bardzo wymagająca. W razie czego urządzała histerie i głośne awantury. A stać ją było na więcej, jak sama mówiła. Nieraz widziałam, jak mój brat po pracy wszystko jeszcze robi w domu, a Irena w tym czasie sobie odpoczywa. A to było jeszcze przed narodzinami ich syna Maćka. Po ciąży było tylko gorzej. Irena zrobiła się bardzo drażliwa. Brat często przychodził do nas z synem, ale bez żony, bo zdążyła się z nami wszystkimi pokłócić. Bardzo się przy niej postarzał, wyglądał na wyczerpanego. Od razu po ślubie wzięli na kredyt dwupokojowe mieszkanie. Oczywiście to Jarek za wszystko płacił, bo Irena nie chciała iść do pracy. A brat, jak przystało na prawdziwego mężczyznę, nie nalegał i wziął na siebie pełną odpowiedzialność za rodzinę. Dobrze zarabiał, więc szybko spłacił kredyt. Nie rozumiem, co się Irenie nie podobało, bo mieli wszystko, co potrzebne do fajnego życia. Wiele razy powtarzałam Jarkowi, że powinni spisać kontrakt małżeński, ale jak zwykle nikt mnie nie słuchał. Tego dnia zadzwonił i powiedział, że musi się do nas wprowadzić razem z synem. Na początku nie zrozumiałam, myślałam, że po prostu chcą nas odwiedzić. Ale kiedy Jarek i Maciek przyjechali ze wszystkimi swoimi rzeczami, dotarło do mnie, co się stało. Według tego, co powiedział mój brat, był już bardzo zmęczony znoszeniem zachowania żony. Dlatego wnosi o rozwód. Żeby wszystko poszło gładko i bez długiego procesu, Irena zasugerowała, żeby zostawił jej mieszkanie, a wtedy Maciek będzie mógł zamieszkać z ojcem. Jarek od razu przystał na tę propozycję – bardzo kochał syna, a sprawy materialne nie miały dla niego aż takiego znaczenia. Mój brat zawsze mówił, że zawsze można zarobić pieniądze i osiągnąć sukces, ale syn jest najważniejszy w jego życiu. Jedyne, o czym nie pomyślał, to to, gdzie zamieszka razem z Maćkiem. A nas w końcu i tak jest dużo w jednym mieszkaniu. Nie było wyjścia, musieliśmy ich na jakiś czas przyjąć – przecież to najbliższa rodzina. Oczywiście, w takich warunkach nikomu nie było wygodnie. Mama i tata oddali bratu swój pokój i przenieśli się do kuchni. Tylko dzieci się cieszyły z tej sytuacji – są mniej więcej w tym samym wieku, więc podobało im się wspólne mieszkanie, zawsze było się z kim bawić. Kiedyś porozmawiałam z Jarkiem przy kolacji i zapytałam go, co planuje dalej. Powiedział, że nie chce długo nas męczyć – musi zarobić na wynajęcie mieszkania, bo wszystko zostawił swojej byłej żonie. Która, nawiasem mówiąc, po rozwodzie jakby zniknęła – nawet nie zadzwoniła do syna. Wspieraliśmy go tak, jak umieliśmy. Odrabiałam z dziećmi lekcje, mama dla wszystkich gotowała, a Jarek mógł więcej pracować. Szybko się od nas wyprowadzili. Przez jakiś czas pomagałam bratu i jego synowi, ale teraz już mają się dobrze. Jarek poznał swoją drugą żonę, już razem mieszkają, Maciek bardzo dobrze ją przyjął. A Irena nadal się do nich nie odzywa – niestety, nie miała uczuć ani instynktu macierzyńskiego.
Moim ulubionym przedmiotem szkolnym jest Matematyka i Niemiecki. Mam dobre oceny prawie z wszystkich przedmiotów. Chodzę na zajęcia dodatkowe z wf. Lubie mój podział godzin, bo kończę wcześno lekcje. Bardzo podoba mi się ta klasa i cieszę się, że do niej trafiłam.
zapytał(a) o 12:24 Moj brat ma 25 ja 16 mowi ze mi zrobi dobrze zgodzic sie? Odpowiedzi w. t . f.! ?!? patologia ... ? ! [LINK] epsilion odpowiedział(a) o 12:35 ahahahahaha :D a jak myślisz ? masz 16 lat w tym wieku mogłabyś myśleć rozsądnie i logicznie :/ blocked odpowiedział(a) o 12:24 niee.. z bratem sie tego nie robi. ;DD kaziorodztwo czy jakos takjak sie psy dowiedza bedzie mial przesrane a ty zasmarkata jestes co ci zrobi dobrze? nieee blocked odpowiedział(a) o 12:24 pewnie ;D+_______________coraz gorsze te pytania . FOXCONN odpowiedział(a) o 12:24 яóżσωα<3 odpowiedział(a) o 12:24 [LINK] prosze zagłosuj na яóżσωα<3 a bedzie nagrodatak ; ) Kadysia odpowiedział(a) o 12:33 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub kYfrh.
  • 73wol9nua4.pages.dev/309
  • 73wol9nua4.pages.dev/164
  • 73wol9nua4.pages.dev/12
  • 73wol9nua4.pages.dev/199
  • 73wol9nua4.pages.dev/166
  • 73wol9nua4.pages.dev/368
  • 73wol9nua4.pages.dev/175
  • 73wol9nua4.pages.dev/157
  • 73wol9nua4.pages.dev/7
  • moj brat robi mi dobrze